Gotowanie nie jest zajęciem, które jakoś szczególnie lubię. Właściwie dla mnie zawsze było to coś na wzór przygotowywania tajemniczych mikstur przez czarownice. Ot zamieszasz dwa razy w prawo, siedem w lewo, trzy w prawo zamiast dwa w prawo, siedem w lewo, cztery w prawo i już się to do jedzenia nie nadaje. Uważam jednak, że jestem bardzo dobrą pomocą kuchenną. Umyję, pokroję, przysmażę, przyniosę, odniosę, zamieszam, odcedzę wszystko co mi się każe, byle ktoś czuwał nad całością i odpowiednio doprawił.
Dzięki Federice z Włoch poznaje nowy wymiar kuchni. Zamknąć go można w trzech słowach smacznie, zdrowo i szybko. Ta dziewczyna błyskawicznie przygotowuje obiad. Podstawą są warzywa, reszta - czyli na zmianę makaron, mięso, ryby, ryż - dodatkiem. Niczego się tu nie panieruje, niczego nie smaży w głębokim tłuszczu, niczego nie komplikuje. Raczej są to proste dania, powiedziałabym przaśne, ale pełne smaku i woni. Na stole do obiadu zawsze musi być oliwa, chleb i woda. Mile widziane jest wino. Przypatruje się i uczę... zobaczymy co z tego wyjdzie.
P.S. Zaczynam tęsknić za pierogami mamy...